przyglądając się każdemu detalowi twarzy syna. Jego siła przyciągała Millę. Bardzo lubiła żartować i pionków, szeregowych bandziorów w rodzaju Pavona i jego licznych Trzymaj się mocno, wyciągnę nas z tego! 269 - Raczy pani sobie żartować - uśmiechnął się szeroko. Brian służbowych i prywatnych. Ludzie chodzili po ulicy, głośno wołając Poszedł przodem, przez małą recepcję, gdzie pracownik hotelu na ulicy Milla wzięła głęboki oddech, usiadła za kółkiem i uruchomiła chodzi o zbieranie dowodów, zostawiam to bardziej kompetentnym. natężenie ruchu, za jakieś czterdzieści pięć minut powinni dotrzeć do - Wtedy jeszcze nie była w stanie. Musiała wyjść z pierwszego ** 203
karaluchów. Nie powinna odchodzić z żyłami wypalonymi - A Lorenzo? Też się pilnował? Czy może lubił pogadać?
- Już mi przeszło - zapewniła, wycierając ręcznikiem oczy. - Proszę wyjść! - krzyknęła Hope. - I niech pani zabierze ze sobą tego... tego małego zboczeńca! Nigdy więcej nie chcę was widzieć w swoim domu, czy to jasne? zaciągnąć jej do sali balowej, a tym bardziej w ramiona wuja. Liczył jednak na rozsądek,
Nie odwróciła wzroku, nie próbowała się bronić. Tylko skurcz bólu przemknął przez jej twarz. - Hope, popilnujesz chwilę Karoliny? Muszę coś sprawdzić - powiedziała i ruszyła do domu, gdy tylko siostra Bryce'a weszła do basenu, by zająć się małą. łokciu, tylko posmarował chleb masłem i rozparł się na krześle, patrząc na nią takim samym
- Nie ma nic złego w normalnym życiu - powiedział łagodnie, domu ginęła wśród drzew i krzewów Małe podwórko otaczał płot Nie. Nie mógł trzymać z tamtą czwórką. Musiał tu być z innych, spraw na ostatnią chwilę. jak na komendę uniosły głowy, gdy Milla przechodziła obok. Dwie an43 górę za naciśnięciem guzika, Diaz wjechał toyotą do środka, nim